No i co? Skończył się wtorek 27. maja a ja naprawdę nie mam pojęcia co wstawić na 100happydays.
To był bardzo trudny dzień.
Dużo rzeczy się potoczyło nie tak, jak miało.
Kilku rzeczy się dowiedziałam takich, których nie chciałam. Żeby się w ogóle zdarzyły. Co tam dowiadywanie...
Generalnie jestem bardzo wkurzona na życie.
I już mam absolutnie dość. Wszystkiego.
Uciekam, i nie wiem od czego. I nie mam dokąd - bo gdzie ucieknę, stamtąd też chcę uciec.
Niemniej, mogę próbować się cieszyć dziś z:
-pysznego budyniu, który zrobiła Młoda
-tego, że już trzeci dzień się z nią nie pokłóciłam
-tego, że znalazłam wreszcie 4 odcinek dumy i uprzedzenie po polsku, obejrzałam, i już wszystko wiem, o co chodziło w 5 i 6, które obejrzałyśmy z Młodą wczoraj.
Oraz z tego, że mam kochaną starszą siostrę, do której mogę zadzwonić wieczorem i się wygadać. I wypłakać. Z tego to się cieszę, nie tylko próbuję.
Już wiem, dla kogo dedykacja.
Bogusi R.-S. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz