Ale egzamin wypełnia kawałek mojego życia, nauka do niego jeszcze większy i rozmyślania filozoficzne na temat niego też całkiem spory.
Zaczynam rozumieć Wojtka. Wojtek to kolega z II roku, który mi pożyczył wszystkie książki do egzaminu, z których się teraz uczę. Jak się umawialiśmy to prosił, żebym nie zniszczyła ich, bo mają dla niego wartość sentymentalną.
Nie rozumiałam wartości sentymentalnej. Już rozumiem. Tyle czasu się z nimi spędza, co z najbliższym przyjacielem. Tyle się czyta, tyle się uczy... rozumiem. W sumie dla mnie też już mają wartość sentymentalną i ze smutkiem myślę, że będę musiała je oddać. Jakoś tak...
(18. maja 2015)
Swoją drogą, znalazłam dobrą motywację do czytania HS. Mianowicie DA. Ustalam sobie, że np.mogę pójść w środę na Kontakt, jeśli do tego czasu skończę książkę. (Rano miałam 350 stron, teraz już tylko 250 i czytam dalej). Pytanie, ile z takiego czytania trochę na szybko zapamiętam...no nic. Zobaczymy. Póki co pamiętam całkiem sporo, bo wychwytuję momenty, w których autorka się powtarza... ;-)
Będzie dobrze!
(21. maja 2015)
Przedwczoraj panikując jak na studentkę I roku przystało, (no bo jak nie zdam, to co z tym wszystkim, co sobie zbudowałam przez ostatnie pół roku, że poczucie władnej wartości, ufność, Tata widzi i kocha, tego ten) usłyszałam pytanie "A co to ma za znaczenie?".
Pytanie wbiło mnie w ziemię i rozmyślania filozoficzne nad życiem i egzaminem znów ruszyły pełną parą. I o ile ogólnie to ma jakieś znaczenie, no bo studia, wakacje, tego, potem jakaś praca, coś tam, życie. Okej, to jest ważne.
Ale dla muzyki i tańczenia to nie ma żadnego znaczenia. Dla tego, że Tata widzi i kocha to jest w ogóle nieważne. Bo On i tak widzi, i tak kocha, i tak otula płaszczem, i tak... i to jest po prostu zupełnie nieważne.
Już po egzaminie.
Sprawdziłam empirycznie, że nie ma znaczenia. Bo naprawdę są drugie terminy ;-).
I przesłanie dla kolejnych pierwszoroczniaków: nie wierzcie w legendy o tym egzaminie. Fakt, jest trudny, nawet bardzo. Trudno się do niego nauczyć, trudno to wszystko psychicznie wytrzymać. Ale zdać się da. Dzisiaj przyszły cztery osoby, dwie zdały, ja nie, jedna nie wiem. A PJ nie jest zakamieniałym chamem bez serca, który chce wszystkich uwalić. Jest dobrym człowiekiem.
Naprawdę.
A jutro egzamin z GALu :) trzymajcie kciuki! :) chcę mieć 5, a żeby było fajniej, to jest całkiem możliwe ;-).