sobota, 24 maja 2014

Dzień XXXIII. Porządkowe wspomnienia :)

Kochanym uśmiechniętym wędrolom z wędrykoli: Patrycji Kamili Kuczyńskiej, Patrycji Porysiak, Luizie Rzadkowskiej, Elizie Kowalskiej, Asi Krzyżanowskiej, Kasi Kupis, Gosi Chusteckiej, Dudzi, Ani Cyran, Basi Chruściel, Eli Jarosińskiej i Kasi Jesionowskiej.

Dedykacja i tytuł dzisiaj. A zdjęcie i notka jutro, muszę szanować swoje zdrowie i trochę spać....

Już jest "jutro". Dopisuję zatem obiecaną notkę:
Wiecie co, czasem fajnie jest robić porządki :) Wywalić wszystko z biurka i przeglądać każdy papierek. Co prawda męczące to jest i zabiera mnóstwo cennego czasu, ale... znalazłam wczoraj tyle fajnych rzeczy! To znaczy - one same w sobie już mi się do niczego nie przydadzą. One przypominają. Przypominają te niezwykłe chwile, kiedy zwyczajne sytuacje stawały się nadzwyczajne... :)

I tak znalazłam wczoraj to:

Wędrole już wiedzą o co chodzi i pewnie już się śmieją :)


trochę Wam wytłumaczę: wędrikola to jest kurs dla drużynowych wędrowniczych. I poza przeżyciem na nim mnóstwa cudownych przygód się uczy o metodyce (straszne słowo) wędrowniczej. Do czegoś takiego zalicza się NARAMIENNIK. Naramiennik składa się z 6 elementów: 3 płomienie i 3 polana (na obrazku widać). Każdy z tych płomieni coś znaczy:
najmniejszy - siła ciała
średni - siła umysłu
największy - siła ducha.
Polana też coś znaczą, ale tutaj to nieistotne.
Jak na wędrikoli miałyśmy zajęcia o naramienniku to było coś takiego, że miałyśmy narysowane to ognisko na kartce na plecach i każda każdej zaznaczała, "w której sile jest najsilniejsza" - gdzie jest najmocniejsza strona... NO I WYSZŁO :D.

Znalazłam to wczoraj i uśmiałam się po raz kolejny :) Przypomniałam sobie różne inne rzeczy z wędrykoli... :) ach te wspomnienia! :)

znalazłam też bilet na taras widokowy w Warszawie, na którym byłam z Magdą rok temu
program La Traviaty, opery na której byłam z Hanią dobre parę lat temu...
niewysłane listy do Owcy, Michała, Nelki...
jakieś źle wydrukowane kartki z bardzo szczególnego kalendarza, który kiedyś robiłam komuś w prezencie...
i mnóstwo innych bibelotów...
...których koniec końców nie zdążyłam obejrzeć, wrzuciłam je z powrotem do biurka i jutro będę robić to samo. Wywalać z biurka na podłogę i wspominać... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz