Szanowni Państwo, Drodzy Czytelnicy!
Mam zaszczyt przedstawić Mary, to znaczy Marysię, z niezbadanych powodów zwaną czasem Marcysią... moją przyjaciółkę. Poniższą notkę napisałyśmy we dwie. To, co napisała Mary jest napisane kursywą, a to co ja - "normalnie". Dobrego czytania! :)
Rozmowy z patelni. Najlepsze.
Mam zaszczyt przedstawić Mary, to znaczy Marysię, z niezbadanych powodów zwaną czasem Marcysią... moją przyjaciółkę. Poniższą notkę napisałyśmy we dwie. To, co napisała Mary jest napisane kursywą, a to co ja - "normalnie". Dobrego czytania! :)
* * *
Rozmowy z patelni. Najlepsze.
To jest taka sytuacja, że idziesz z kimś, z kim uwielbiasz rozmawiać, bo Cię rozumie... i uwielbiasz z nim milczeć, bo Cię rozumie.
Po czym wpadacie na niecodzienny pomysł i nie myśląc zbyt wiele (czyli jednak trochę myśląc) wcielacie go w życie.
Tak było i tym razem.
Ale od początku.
Tak było i tym razem.
Ale od początku.
5 dni milczenia. No, jakieś 20-30 minut się rozmawiało. Resztę się myślało, modliło, spało, chodziło na spacery, jadło, walczyło, umierało, powstawało... Nazywa się to Fundamentem. Takie rekolekcje w milczeniu. Prowadzą jezuici.
Wracałyśmy z Mary pociągiem. W Kutnie wsiadła trochę starsza od nas dziewczyna. Mega sympatyczna. Opowiadała nam pół swojego życia, robiła wrażenie dość beztroskiej i szczęśliwej.
Wspaniałe.
Wspaniałe. Bo my grzebiemy w jakichś duchowościach, chcemy ustalić, co to znaczy być wolnym albo czym jest miłość, czy słowo „powinność” powinno istnieć (może powinnam twierdzić, że nie ma „powinnam”? – oto jest pytanie), czytujemy pisma jakiegoś szesnastowiecznego mistyka i próbujemy nauczyć się czegoś, co zwie się „rozeznawanie”. Jednym słowem – kombinujemy i szukamy. A tu dla kontrastu okazuje się, że tragedią niemal życiową może być pęknięty ekran nowego telefonu. Można i tak. I też jest dobrze.
Wspaniałe. Bo my grzebiemy w jakichś duchowościach, chcemy ustalić, co to znaczy być wolnym albo czym jest miłość, czy słowo „powinność” powinno istnieć (może powinnam twierdzić, że nie ma „powinnam”? – oto jest pytanie), czytujemy pisma jakiegoś szesnastowiecznego mistyka i próbujemy nauczyć się czegoś, co zwie się „rozeznawanie”. Jednym słowem – kombinujemy i szukamy. A tu dla kontrastu okazuje się, że tragedią niemal życiową może być pęknięty ekran nowego telefonu. Można i tak. I też jest dobrze.
Wysiadłyśmy z pociągu, idziemy do metra. Mamy mnóstwo czasu na życie i dużo wolności. Idziemy powoli, dużo wolniej niż ktokolwiek naokoło. Trochę tworzymy zator. Ależ ludzie w Warszawie się spieszą. Niby to wiem, ale wtedy zauważyłam mocniej niż zwykle. W końcu ostatnie 5 dni jak gdzieś szłam to w tempie spacerowo-randkowym albo i wolniej.
Doszłyśmy na Patelnię (to taki plac przed wejściem do metra centrum. Mnóstwo ludzi, gość grający na krześle, zbierają podpisy, dużo akcji). Tradycyjnie mieszanka społeczna. Podpisy zbiera korwin, pis, świecka szkoła. Obok montuje się kościół uliczny...
Patrzymy na parasol świeckiej szkoły.
- Ej, Cysia, spytajmy się ich, o co tak naprawdę im chodzi...
- Tak Tak Tak!