i o. Bartkowi SJ, dzięki któremu miałyśmy powód do niecodziennej radości :)
Przepraszam za taki dziki układ zdjęć, ale nie mam czasu ich ładnie ustawić. Żadne z nich nie jest moje, ale nie dało się zrobić zdjęcia temu, co mnie ucieszyło, bo było to "pomyślcie" albo "przypomnijcie sobie" tudzież "wyobraźcie". Nie umiem robić zdjęć moim myślom, wybaczcie :) Wybaczcie również to, że dzień XV jest dzisiaj, ale wczoraj szłam wcześniej spać, bo matura, i nie zdążyłam :)
Wczorajszy dzień był... bardzo dziwny. Wahanki nastrojów takie, że...aaaa, nie lubię aż takich. W ogóle ich nie lubię, a coś takiego mnie wnerwia już nieskończenie. No, ale już tamten dzień się Bogu dzięki skończył, i miał radosny akcent - nawet trzy. Perz, kaczka i jeleń piżmowiec.
Dlaczego? Od początku.
Spotkałam się wczoraj z Gabi i bardzo dobrze, bo w przeciwnym razie trudno by było radosny akcent znaleźć. A tak to się dało, bo bardzo lubię z nią rozmawiać :)
Poszłyśmy na Mszę akademicką na 19.30, bo wiecie, matury i tak dalej, trzeba się bardzo modlić, żeby Duch Święty przybył (a nawet lepiej o Boże miłosierdzie - bo Duch Święty jest duchem prawdy, a tak naprawdę to chyba nikt tak najlepiej na te matury nie umie... ;)). Odprawiał o. Bartek, nie wiem dlaczego, bo on nie ma nic do studentów. Zmęczona byłam i zła na życie, więc nie chciało mi się słuchać kazania...
...ale w połowie zaczęłam słuchać. I wiecie, rozbawiło mnie. Ucieszyło mnie i poprawiło humor (jak się potem okazało - nie na długo, ale wciąż pamiętam co to było, więc nie jest źle :))
Otóż, każdy z was ma jakieś doświadczenie z uprawą roli - chociażby na działce. Jest taka roślinka perz, chwast, znacie ją, prawda? Ona ma taką właściwość, że bardzo trudno ją wytępić. Ma takie korzonki, których jest bardzo dużo i bardzo lubią się rwać. Akurat w takich miejscach, gdzie się najlepiej rozrastają. Im bardziej się ją tępi, tym więcej jej się robi. takiej roślince im gorzej tym lepiej (to mnie właśnie rozwaliło :D).
Skoro więc Bóg dał takiej małej (głupiej) roślince taką możliwość przetrwania, to o ileż więcej musiał dać naszej wierze. My tylko musimy umieć z tego skorzystać...
Kaczki. Patrzyliście kiedyś kaczce w oczy? To jest takie pogodne spojrzenie.... (strasznie żałuję, że nie pamiętam co z tym spojrzeniem dalej było :()
Jeleń piżmowiec.
Pewnego dnia jeleń poczuł zapach piżma. Postanowił go szukać. Szukał, szukał, obleciał wszystkie lasy, góry, doliny, rzeki, strumienie, łąki....wszystko! cały czas czuł jego zapach i nie mógł znaleźć tego upragnionego piżma. Pewnego razu, szukając, spadł ze skały. Spadł ze skały i się potłukł. Właściwie to się rozbił. Kompletnie połamał. Zdychał...
ostatkiem sił wciąż "niuchał" i poczuł...piżmo.
I wtedy zdał sobie sprawę, w ostatniej swojej myśli, że...że on to piżmo nosi w sobie.
Że ma w sobie to, czego szukał całe życie.
Że to, czego szukał całe życie ma w sobie.
Piękne, co nie?
"Choćbyśmy cały świat przemierzyli w poszukiwaniu Piękna, nie znajdziemy go nigdzie, jeśli nie nosimy go w sobie. – Ralph Waldo Emerson." - to tak a propos (wyobraźcie sobie tę kreseczkę nad "a" i już będzie super poprawnie :)
Uśmiechy! :)
Dzisiaj dzień XVI. Szukam radości. Co trudne w obliczu dwóch matur... Ale już jestem po :) może znajdę :)
i mi ten ksiądz poprawił humor, bo w wcześniej czułam się przygnieciona ostatnimi wydarzeniami
OdpowiedzUsuńz tą kaczką to chyba mówił, że pierwsze objawienie Bożej Obecności i dobroci jest w przyrodzie a przykładem tego była właśnie poczciwa kaczuszka(której popatrzył w oczy w Łazienkach)
>a nie martw się, kiedy logicznie nie ma się z czego cieszyć/uśmiechać
im gorzej tym lepiej(reguła perzu)
też lubię z Tobą rozmawiać:) i już nie słodzę więcej...