poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Trzeba fazę na pisanie PRZERWAĆ

z dedykacją dla Krzysia, za wczorajszy komentarz, że skoro tyle na blogu piszę, to chyba mam co najmniej magisterkę na głowie... ;)

Trzeba fazę na pisanie przerwać :( albo przerzucić :).
Jakby nie patrzeć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy muszę napisać dwie prace i zdać trzy egzaminy. Może nie wygląda to jakoś przerażająco, ale jak się odkryje, że egzamin z HS mam u kochanego dra hab. PJ, u którego zdać się nie da, drugi egzamin jest z matmy, która jest fajna, ale jednak trzeba ją zrozumieć... a te dwie prace, co muszę napisać to się nazywają "roczne" (a nie dwumiesięczne)... zaczyna być ambitnie.

Nie, nie rzucam bloga w kąt na te dwa miesiące, bo zbyt lubię tu pisać, zbyt lubię czytać komentarze, że ludzie to czytają i że im się poprawia humor. Moje wytchnienie od trudu świata ;) i ujście nadmiaru rozmyślań :).

Więc nie rzucam bloga w kąt, ale będę pisać rzadziej. Rzadziej niż co? Rzadziej niż codziennie. Jak już mnie najdzie tak, że nie będę mogła wytrzymać ;).

A póki co wenę twórczą przerzucam na prace roczne. Fuj, fuj, nie lubię pisać językiem naukowym (zresztą chyba widać) i myśleć nad każdym zdaniem (to widać na pewno po moich nieprzemyślanych zdaniach). No cóż. Damy radę, jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Czy jakoś tak... ;)

Ale to nie zmienia faktu, że:

Egzaminy wprawdzie w czerwcu, ale to już teraz aktualne... ;)

Panie Boże, Ty jeden wiesz, jak bardzo mi się nie chce! ;) całe szczęście, że studiuję to, co chcę, a nie to, co ktoś mi kazał. Przynajmniej od czasu do czasu chwyta moje serce iskra zainteresowania... :)
A jeszcze teraz wiosna przyszła, to już w ogóle. Co to za pomysł robić po maju sesję! :)

Więc chodźcie dużo na spacery, nawet jak macie mnóstwo nauki. Powietrze jest dobre. (I kwiatki piękne. A ptaki śpiewają tak nieprzytomnie! że przestałam czegokolwiek na słuchawkach słuchać)

PS konspekt pracy rocznej numer 1 już prawie jest, Alleluja! ;)

niedziela, 26 kwietnia 2015

Kim jesteś?

Myśli ze ściany.

Było już o pierwszym pytaniu ze ściany. Czego chcesz. Jest jeszcze drugie. Jeszcze bardziej denerwujące i masochistyczne. Kim jesteś. Bo wszystkie odpowiedzi "automatyczne" zdają się mieć jakieś braki i nie wyczerpywać tematu... ale zanim się rozpiszę.

Historia z kartką:
Rozmawiałam sobie z ojcem Romkiem. Stwierdził, że powiesi na ścianie taki wielki plakat ze swoimi ulubionymi hasłami i pytaniami (właśnie typu "czego chcesz?", "kim jesteś?", "proces" i w ogóle).
Powiesiłam pytanie "kim jesteś?" na szafce. Żeby o nim pamiętać. Wisi. Młoda zrobiła uroczysty odczyt pytania "Czego chcesz?", ale o tym już było. Pytanie "Kim jesteś?" nie załapało się tym razem, bo było z drugiej strony szafki...
Wieczorem poszłam do łazienki, odkręcam wodę... ktoś puka. Zakręcam wodę.
- tak?
I słyszę natchniony głos Młodej:
- KIM JESTEŚ?

Także tego, najważniejsze pytania czasem przychodzą do człowieka pod prysznicem.

* * *

sobota, 25 kwietnia 2015

Nawet jeśli

Ostatnio było pytanie ze ściany, to teraz wiersz. Właściwie nie do końca wiersz, bo... HiQ.

Historia kartki:
jeden z jezuitów, o. Witon SJ, swego czasu pisał wiele HiQ. Krótkich wierszy z dowcipem, które najczęściej jakoś wykorzystywały grę słów. Były wspaniałe. Publikował je na swojej ścianie na fejsie i zbierały dziesiątki lajków.
Na moich ostatnich magisowych rekolekcjach, na ostatniej konferencji, mówił nam o jeszcze jednym swoim HiQ, który kiedyś schował do szuflady "na trudne chwile":


Powiesiłam sobie tę kartkę na szafce. I wisi.

* * *

piątek, 24 kwietnia 2015

Czego chcesz? Blog 2.0

Mam na swojej szafce różne kolorowe kartki z różnymi mądrymi cytatami. Do niedawna były tam tylko mądre zdania oznajmujące, ewentualnie wykrzyknienia, ale ostatnio pojawiły się... PYTANIA. A jako że to wszystko jest mądre i mnie od czasu do czasu inspiruje, jak na to w końcu spojrzę, to trochę tu o tym będzie. Czasem będę o tych myślach pisać.

Post pierwotny był o wymówkozie. O tym, że zamiast od razu zacząć prostą drogą iść do celu, do realizacji pragnień i marzeń, to taplamy się w morzu wymówek i nic nie robimy, tylko narzekamy, że "chcę, ale nie mogę bo to, bo tamto". No i wszystko pięknie, wszystko fajnie, tylko po co ja się wymądrzałam tak te 4 lata temu, skoro JA robię tak samo. Dalej.

Każdy z nas ma marzenia, każdy z nas ma pragnienia, ja też mam ich mnóstwo, super, tylko dlaczego tak niewiele z nimi robię?

Chociaż w sumie z tym mnóstwem marzeń to bym uważała. W korpoświecie, a nawet nie tylko korpo, w ogóle dzisiaj, chyba często zapominamy o tym, czego naprawdę chcemy. Można sobie z tego żartować albo nie, a ja naprawdę parę miesięcy temu uświadomiłam sobie, że nie mam zielonego pojęcia, jakie są moje marzenia.

Pytanie "czego chcesz?" zawisło sobie w przestrzeni rzeczywistego świata i...wisiało.

czwartek, 23 kwietnia 2015

Cześć, dzwonię po nic. Czyli nowy sposób na życie.

Wczoraj był wspaniały dzień. Po prostu ja nie wiem, genialny. W dodatku nie umiem podać jednego powodu "dlatego, że". Dzień uznałam za wspaniały gdzieś koło 9 rano, a potem było tylko fajniej...

Ale jeden epizod mi zapadł w pamięć. W zasadzie...niejeden. Ale teraz o tym jednym napiszę.
Szłam sobie alejką kasztanów jak niemal co dzień. Wracałam z zakupami. Słońce świeciło, myślałam sobie luźno o różnych rzeczach...i nagle wpadło mi do głowy, że zadzwonię do N. i powiem jej, że świeci słońce.

środa, 22 kwietnia 2015

Zazdro

Z cyklu "nie-święta Marcysia". Znaczy, takiego cyklu dotychczas nie było, ale kto by się przejmował...

Zazdro. Zazdrość. Paskudne uczucie. Serio.

A to wszystko dlatego, że życie jest takie fajne! Takie cudowne, że po prostu już nie da się nic z niego wywalić, bo wszystko, co robię, mi się podoba. A nawet jak nie, to jakoś niespecjalnie chcę to rzucić. No więc życie jest takie cudowne, a ja zamiast tańczyć z radości to patrzę naokoło i co widzę? Mnóstwo szczęśliwych ludzi! Wspaniały widok! Ale uwaga-oni robią inne fajne rzeczy. I to jest słowo-klucz. Inne.
I wtedy rusza machina zazdrości. Że ja też tak chcę. Ale już nie mam gdzie wsadzić! :) więc zazdroszczę. A o tym, że moje życie takie cudowne to już pamiętać nie łaska...? No właśnie nie. Bo po co, skoro można się powkurzać. A to w zasadzie przecież fajnie, nie chcieć nic wywalać z życia.

Co nie zmienia faktu, że nieustanne wybieranie między bardzo fajnym a bardzi fajnym zaczyna być męczące. I to beznadziejne poczucie, że przez każdy wybór coś w życiu tracę...i co z tego, że na rzecz innych fajnych rzeczy?

Cóż. Ktoś mógłby powiedzieć: MOŻE SOBIE BYĆ. A ja tak nie umiem :( Smuteczek.

Zazdrość jest do kitu. Ja chcę być szczęśliwa! Chcę się jak normalny zdrowy człowiek cieszyć tym, że robię fajne i dobre rzeczy. (O, wiem, czego chcę! Świętujemy!)

Więc może jednak chcę coś wywalić. Poczucie frustracji.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Pozdrowienia z wykładu :)

Uśmiechy GAL II, wykład, prowadzący dr TK.

Jasne jest to, co ja mówię? Ręka do góry!
las rąk
Dobra nasza!

A teraz będzie interpretacja geometryczna... żaden geometra by się na to nie zgodził, ale to JEST geometria.

Tu primy wszędzie powinny być. O, nawet niektóre primy są. O, tu prim szczęśliwy jest, a tu się zgubił...

I możecie to sobie ćwiczyć na ćwiczeniach... tak jakby to od Was zależało, co robicie na ćwiczeniach.

Pół wykładu o niezmiennikach
Nie przywiązujcie się do tych słów, bo to jest coś, co ja wczoraj wymyśliłem.

Ważne, żeby te rzeczy się zjadały.

To może teraz coś łatwego... znaczy, nie chcę powiedzieć, że to, co było do tej pory, było trudne!

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Profesor Niedźwiadek i inne opowiadania

Ooooj jak dawno nie było uśmiechów z MIMu! Na pewno wszyscy się stęsknili, ale nie martwcie się, zapisywałam, będzie dużo. Aż podzielę na dwie tury chyba, bo za jednym razem to będzie pół godziny czytania... ;)

Aha. Profesor Niedźwiadek. To mój nowy ćwiczeniowiec z GALu, bo z prof. PT niestety trzeba było się pożegnać. Profesor Niedźwiadek wygląda jak taki kochany miś polarny i...takim kochanym misiem jest w swej istocie. Wspaniały człowiek! :) A teraz już koniec wstępów, przejdźmy do meritum. Do uśmiechów profesora Niedźwiadka.

Na początku semestru:
Zostaliśmy zobowiązani do robienia kartkówek. Co najmniej raz na dwa tygodnie. Mam nadzieję, że to nie będą długie imprezy.

Dalej początek semestru, na liście 26 osób, w sali 20, ale duuuża część z podaniami do podpisu.
Nie wiem, jaka jest przyczyna, że nas tyle ubyło... No! Nie będziemy się nad tym zastanawiać.

Kolega E. tłumaczy zadanie przy tablicy:
- No, i jak tak zrobimy to będzie git. Znaczy, będzie dobrze.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Katolicy, do boju! Szturmujemy niebo!

dziękuję!!! Magdzie, Magdzie, Sylwii, Krzyśkowi, Krystianowi, Mateuszowi, Pawłowi, Ignacemu, tym, których nie znam, wielebnemu ojcu Romanowi ;) no i Panu Bogu, który dba o mój dobry humor :).



"A co, niebo to jakaś fortyfikacja, że trzeba je zdobywać?"

Wszystko, co jest niżej, nie ma zamiaru nikogo obrażać.

* * *

UWAGA! SZTURM NA NIEBO CZAS ZACZĄĆ, WSZYSTKIE ZIEMSKIE SIŁY DO BOJU! Katolicy wszystkich krajów, łączcie się! Panie Boże, uważaj, nadchodzimy!

środa, 1 kwietnia 2015

* * *
Dostała mandat, więc znaleźli ją ludzie. Dobrzy ludzie.

Dedykacja kartki wyrwanej dla K., K. i Ppzyjaciół.

Sięgnęła do kieszeni kurtki, popatrzyła na to, co wyjęła, przeczytała kartkę, schowała z powrotem i... coś się stało. Świat się jakby zatrzymał, ona jakby się zamyśliła, zamiast skręcić w lewo poszła prosto, zorientowała się, że źle idzie, wróciła na właściwe pasy i... zaczęła się śmiać. Śmiać na pół-głosu, ale jednak na głos, już nawet nie do telefonu, co by jeszcze zwykłym przechodniom mogło jakoś tłumaczyć ten nagły napad wesołości. Po prostu się śmiała i śmiała. Do siebie.