Zrealizowano.
Jak było? Mega ciężko. Robić "coś" codziennie, porządnie, niezależnie od zmęczenia, niewyspania, tego, czy mam na "to" czas o 14 czy dopiero o 3 w nocy. Było strasznie i bardzo mi się nie chciało. Ale dało radę...
Wyobraziłam sobie, że się z panem TR założyłam, że dam radę. O czekoladę. Wyobraziłam sobie, taki zakład w rzeczywistości w ogóle nie miał miejsca.
No i skoro już się założyłam, co z tego, że o głupią czekoladę, tu chodzi o honor, nie dam się, dam radę.
A mimo tego, że wygrywam (hahahaha!) to i tak żadnej czekolady nie będzie. Bo zakład był wymyślony. Smutne.
Haha, ale jestem z siebie bardzo dumna :)
Mój niewyspany mózg mówi, że nigdy więcej.
A mój kręgosłup mówi, że fajnie (bo to wszystko dla niego!), ale że nie wystarczy.
Zatem pytanie egzystencjalne brzmi: co bym musiała zrobić, żeby wystarczyło?!
No, ale to teraz nieważne. Ważne, że wygrałam nanibową czekoladę :)
Moje gratulacje:)
OdpowiedzUsuńDzięki! :D
UsuńA pff, cały czas nie napisałam, co to było, to tajemnicze coś. Ale to się można trochę domyślić. Moje ukochane ćwiczenia! Od początku do końca, wszystkie, porządnie i nie ma zmiłuj nawet o 4 nad ranem... :)