sobota, 26 kwietnia 2014

Dzień V. A mówią, że nic za darmo...

Panu od wszystkiego z bazarku noszącego szumną nazwę "pasażu Wołoska".


Rozwaliłam sobie wczoraj na Polach Mokotowskich eleganckie buty i wracałam boso do domu :). Było super, ale buty trzeba naprawić przed maturą. Zaniosłam je dzisiaj do pana szewca (który jest również panem od kluczy, suwaków i w ogóle), żeby wszył z powrotem pasek, zawsze do niego zanosimy wszystkie rozwalające się buty :)

- Ja to mogę teraz pani od ręki zrobić, jak pani poczeka parę minut.
- A...ile to będzie kosztowało? (wzięłam pieniądze na zakupy, a na buty to już nie bardzo, mogłoby mi nie starczyć, bo zazwyczaj się płaci przy odbiorze)
- A...ja to dla pani w gratisie zrobię.
- Naprawdę? Jejku, dziękuję! :)

No i mam naprawione buty. W gratisie. A mówią, że nic za darmo. Bardzo miło (ach ta oszczędność może pięciu złotych...).

Jak po paru minutach po nie przyszłam to był kolejny klient, przepuścił mnie, bo mi się może spieszy (taki bucik, sobota, to pewnie pani zajęta, na randkę albo coś...)
- Nie no, teraz to bardziej na maturę...
- A, maturę? No, to powodzenia, jak pani nie pójdzie matura to pani przyniesie bucik do reklamacji, bo to na pewno jego wina będzie.
Hahahaha, to jak matura nie pójdzie to już wiadomo, czyja wina :)

Uśmiechy! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz