Napisałam ten tekst 3 lata temu, przy okazji beatyfikacji (tekst niżej, nie trzeba klikać w link):
"Błogosławiony Jan Paweł II. Nie powiem, pięknie brzmi.
Ale dla mnie to te tytuły "błogosławiony", "święty"... No super, że są. Tylko że one oddalają te postacie od rzeczywistości. No, prawda, już nie żyją, ale jednak.
Na przykład taki Jan Paweł II. Osobiście nie znałam, ale doskonale pamiętam. Teraz jest błogosławiony no i fajnie.
Jak się mówi "błogosławiony Jan Paweł II" to od razu oficjalniej się robi.
Ale zaraz. Ileż to razy słyszeliśmy, że błogosławieni znaczy... szczęśliwi?
No to zamieniamy:
Szczęśliwy Jan Paweł II.
No... genialnie! Od razu jakoś wraca do nas, na ziemię z tych wyżyn niebieskich.... :D
Zobacz, jaki radosny! :D
Tyle. :)"
Zdania nie zmieniłam. Dalej mnie wkurza chwilowe napompowanie rzeczywistości, podczas gdy za tydzień duża część tych dzisiaj zachwyconych ludzi w ogóle o rzeczy nie będzie pamiętała.
Szkoda, że "święty" się tak fajnie nie zamienia jak "błogosławiony". Ale i tak będę sobie mówić, że "szczęśliwy". Nawet może bardziej szczęśliwy niż te 3 lata temu... :)
Więc szczęśliwy święty Jan Paweł II i szczęśliwy święty Jan XXIII tyle w temacie.
Amen. Uśmiechy :)! :D
Amen i obyśmy również szczęśliwi byli, choćby tylko 1listopadowi :D
OdpowiedzUsuń