piątek, 27 czerwca 2014

Dzień LX. BURZA!

Oldze Kowalczyk :)

Na Burzy grałyśmy w burzę.
Czyli Maja nam przygotowała malutkie karteczki z naszymi imionami i zadaniami, które mamy zrobić. I je losowałyśmy. I musiałyśmy spowodować, żeby ta wylosowana osoba to coś zrobiła. I wtedy się krzyczy BURZA.

Na przykład - Olga napije się herbaty z mlekiem.

To ja wylosowałam.
Strasznie mi było przykro, bo ja uważam, że herbata z mlekiem jest obrzydliwa...

Ale cóż poradzić! Gra to gra, zadanie to zadania! Do dzieła :)


W czwartek wyczaiłam, który kubek jest Olgi.
A w piątek po śniadaniu ona zostawiła go nieopatrznie przed zajęciami. Z herbatą. Co za okazja! Szybko! Mleko! Dolewam! Zamykam z powrotem kubek, bo to termiczny! Ha! Udało się! Teraz tylko żeby się tego napiła...

Przyszła Olga na zajęcia. Siada z Adą. Otwiera kubek, patrzy...
- Ada, patrz, dziwna na herbata babkowa (muffinkowa). Ona ma jakiś dziwny kolor... Marcysia? Piłaś kiedyś tą babkową herbatę? Ona tak wygląda?
- Nie wiem, nie piłam. A pokaż? Ooo faktycznie ten kolor taki jakiś mętny... mogę spróbować? fuuuuuj! co za poświęcenie! ale nie była taka zła :D ej, całkiem spoko, chyba można pić...
...i Olga się napiła.
BURZAAAA! hahahahahaha, udało się! :)

...a najlepsze w tym wszystkim było to, że Olga właśnie po raz pierwszy zaparzyła sobie tę muffinkową herbatę, więc pomyślała, że w sumie to może ona ma programowo taki dziwny kolor...

takie uśmiechy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz