czwartek, 27 listopada 2014

Procesy i projekty

dziękuję ojcu R :)

Może to tak wygląda, że skoro była już borsutyka, oczywiste i trywialne uśmiechy z MIMu oraz wstęp do uśmiechów historycznych, to teraz będzie fizyka, tak dla odmiany.

Procesy i projekty.

Ale nie będzie o fizyce. Będzie o życiu. Będzie o czymś, czego się uczę, ale nie na studiach, a...a no właśnie w życiu.

Czym się różni taki proces od takiego projektu?

Projekt - zatacza kółeczko. Wiem, co będzie na końcu. Wiem, jaki ma być efekt. Żyję tym, żeby dojść do tego efektu. I póki go nie osiągnę to dążę do celu... cały czas patrząc "jak ma być".

Mniej więcej tak.

Proces  - to trochę co innego. Wiem, jak jest. I to w zasadzie wszystko, co wiem, Bo nie wiem, jak będzie. Nie wiem, co będzie na końcu. Wiem, jak jest.

I mniej więcej tak.
I teraz - jakie jest życie?

Wbrew całemu światu, który co i rusz każe nam pisać PROJEKTY... życie nim nie jest. Życie nie jest projektem. Życie, rzeczywistość jest PROCESEM.

Wiem, jak jest. Nie wiem, jak będzie. Wiem, co mogę robić, ale nigdy do końca nie wiem, jakie to będzie miało konsekwencje. I czy uda mi się zmienić to, co chcę. Nie wiem!

Wiem, jak jest. I tak jest! I nic nie poradzę na teraźniejszość. Więc po co się frustrować tym, że nie jest tak, jakbym chciała?

Jest jak jest, będzie jak będzie, trochę to takie stoickie... Jest jak jest, i trzeba się wziąć za to, co jest. Cieszyć się tym, co jest i zmieniać pomału. Bo naraz całego życia się nie zmieni...

"Pan Bóg tego, kim ja chciałbym być nie kocha. Pan Bóg kocha tego, kim ja jestem." ś.p. o. Józef Kozłowski SJ

EDIT:
Projekt:
Chyba bardziej o to chodzi...ech, nie umiem tego tłumaczyć.

3 komentarze:

  1. zmień to od teraz.
    zmiany od teraz, od tego konkretnego momentu są trudne. bo trzeba zacząć, tutaj, teraz, zaraz natychmiast.
    ale nawet mały krok daje ogrom satysfakcji. niezależnie od tego czy skończy się potknięciem i spowoduje irytację i frustrację.
    bo z perspektywy czasu to docenimy :)

    a i ciekawie ujęłaś pojęcie projektu i procesu. jako chemik (nanotechnolog, no jeszcze nie, ale wiadomo o co chodzi) ujęłabym to nieco inaczej,
    ale pamiętaj, że procesy mają też wydajność reakcji, którą oblicza się po jej zakończeniu.
    a w projekcie zakładasz, że wydajność ileś tam wyniesie. na przykład 95% (tak jak w moim projekcie na zaliczenie jednego przedmiotu).

    bless!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i czy właśnie nie na tym polega różnica?
      Że w procesie patrzysz, jaka wydajność już WYSZŁA. Nie wiesz, jaka będzie.
      A w projekcie zakładasz, że ma być tak i tak?

      Problem w tym, że jak sobie tak robimy w życiu to potem wydajność jest totalnie inna. Zupełnie co innego nam wychodzi...

      Kurczę, nie wiem. Mam wrażenie, że coś przeoczyłam. Jakiś fragmencik mi nie styka i go nie pamiętam, jak to było. Ech...

      Usuń
  2. A może miałaś tego czegoś nie napisać?

    OdpowiedzUsuń