środa, 26 marca 2014

Dworcowe opowieści

Zbieramy na wakacje. Gramy sobie pod dworcem, śpiewamy, mamy z tego niezłą frajdę, a przy okazji trochę się na te wakacje uzbiera :)

A to jest ciekawe tak społecznie. Bo jak się tak gra i śpiewa, to można dużo na ludzi patrzeć. Co robią. I się zwraca ich uwagę na siebie, i zostają potem różne ciekawe anegdotki...

Przechodził student z keyboardem...
- Cześć, tak sobie pomyślałem, może mógłbym chwilę z wami zagrać?
- No spoko, tylko... - patrzymy po sobie z Gosią - nie wiemy, czy podołamy... (może i ładnie śpiewamy, ale do profesjonalizmu nam daleko :))
- Ja jestem po szkole muzycznej - mówi student - więc powinniśmy jakoś dać radę.
Hmm... też jestem po szkole muzycznej, i jakoś dla mnie jedno nie oznacza drugiego, ale nie będę się czepiała...
Pograliśmy chwilę, chłopak-keyboard się zbiera, poczekał jeszcze chwilę i patrzył...


... a tymczasem przechodził jakiś ksiądz, zakonnik, w habicie (chyba dominikanin). Uśmiechnął się szeroko na nasz widok, może poprawiłyśmy mu dzień :), więc machamy i wołamy "Szczęść Boże!". Bo czemu by nie wołać... ;) i w tym momencie głos chłopaka-keyboarda pełen zdumienia:
- Wy jesteście wierzące?
- Tak! - i gramy dalej...
Akurat tak się złożyło, że i ja i Gosia jesteśmy wierzące i nam to nie przeszkadza :). Swoją drogą, co to za różnica dla niego... wierzący nie powinni tak grać, tak radośni być czy co...?

...Podchodzi dwóch chłopaków.
- A znacie Dżem?
- Znamy...!
- No to zagrajcie coś!
- "Wehikuł czasu" może być?
- Dawajcie, dawajcie, mam jeszcze 30 sekund wolnego czasu...
OKej. Gramy, na życzenie publiczności. Przyszła jeszcze jakaś dziewczyna, też wrzuciła, postała chwilę dłużej i mówi:
- Ale dziewczyny macie talent! Będziecie jeszcze grać jakoś w tygodniu?

Jeszcze fajne są małe dzieci. Machamy do nich i nam odmachują. I nie boją się uśmiechać :)

Takie uśmiechnięte zdarzenia. Fajnie jest tak grać. Spotykać zupełnie przypadkowych ludzi. Pewnie większości z nich już więcej nie spotkam. Ale takie chwile są całkiem radosne, kiedy człowiek dla człowieka w tym pędzącym tłumie na chwilę przestaje być anonimowy...

Uśmiechy! :)

1 komentarz:

  1. + panowie, którzy wrzucili nam dwie dychy i nie chcieli posłuchać żadnej z wybranych piosenek do końca
    >płacę, wymagam
    też śmieszni byli:) i uśmiechnięci

    OdpowiedzUsuń