niedziela, 12 października 2014

(95) Starożytność wciąż żyje w tych murach...

Plovdiv.

Drugie pod względem czegoś tam miasto w Bułgarii. Chyba wielkości. Ew. ludności. W zasadzie mogłabym to sprawdzić, ale że nie ma to większego znaczenia...

Ma przepiękne Stare Miasto.
Na wzgórzu. Więc wszędzie jest pod górę.
Wąskie uliczki. To coś pod nogami pamięta chyba jeszcze starożytność. Serio.
Amfiteatr...

oczywiście - cerkwie. Ale...nietypowe. Już nie przytłaczają ogromem. Ale wciąż piękne.

i ładnie tam było.

Nie wspomnę o obiedzie. Ostoja, pamiętacie owoce morza? ;)

I pojechałyśmy. Pojechałyśmy dalej, do Asenovgradu. Żeby wyruszyć...nareszcie...w góry! :)
Idąc przez Asenovgrad grałyśmy w rugby kremem czekoladowym. Bo miałyśmy takie cudowne kilogramowe pudełko, Maja i ja (przydkiem =kadra) chciałyśmy już je zjeść i nie czekać na "specjalną okazję", czemu kategorycznie się sprzeciwiała reszta. Żeby było na później.

przepraszam, że tak streszczam, ale raz - coraz mniej pamiętam, a dwa - spieszy mi się do opisywania gór :)


NO WIĘC ZACZĘŁY SIĘ GÓRY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz