piątek, 10 października 2014

(93) Gdzie można spotkać Polaków

No więc jesteśmy w Sofii.

Musimy dojechać na lotnisko, żeby odprowadzić Asię O. Idziemy do punktu informacji turystycznej, wchodzimy z Mają, miła pani pyta się "Where are you from?" -Poland. "Cześć :)".
Hmm...pomyślałam, że z uprzejmości nauczyli się podstawowych zwrotów we wszystkich, no może prawie wszystkich językach. Ale nie. Okazało się, że to Polka. Która w zasadzie na stałe to mieszka w Polsce, ale pojechała na Erasmusa do Sofii, a w wakacje robi w tymże punkcie praktyki. O. Więc nam wszystko powiedziała, dała rozmaite fajne mapy i w ogóle :).

Odprawiłyśmy Asię O. na lotnisku :(. I zostało nas już tylko 9... (dziewięciu murzynków...) i ruszyłyśmy zwiedzać Sofię.


Na przykład największą cerkiew w Europie. Pod wezwaniem Aleksandra Newskiego. Dla mnie postać bardziej historyczna niż religijna... ;) w sensie bardziej kojarzę z historii niż zasług duchowych. Ale cóż. No i z nią jest problem. Ta naprawdę nie jest już największa, bo Serbowie w Belgradzie zbudowali cerkiew świętego Sawy. I uważają, że to tamta jest większa.
Z pomiarów wynika, że faktycznie.
Ale może niech ją jeszcze wykończą. Bo póki co, to w środku zupełnie, ale to zupełnie nie zachwyca.
A już na pewno w porównaniu z Aleksandrem Newskim w Sofii.

I inny kościół. No, cerkiew. Strasznie stary. Nie pamiętam, z którego wieku, ale jeszcze sprzed schizmy. Więc sprzed 1054... Cerkiew Mądrości Bożej. To, co pisałam o poprzednim dniu, że od niej się wzięła nazwa Sofia. Bo kiedyś, dawnymi czasy, to miejsce, gdzie stoi to było wzgórze, a cerkiew było widać z daleka. I ludzie przyjeżdżając mówili, że "o, już widać Sofię"...

I byłam na Mszy po bułgarsku. Ciekawe doświadczenie, nie rozumieć nic a zarazem wszystko :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz