Dzień 78.
Siedzę sobie w Bibliotece Narodowej, czytam Psychologię uśmiechu Szaroty, a tam... cytat z mojego pradziadka! No, kto by się spodziewał! :)
"W towarzystwie miej twarz wypogodzoną, nie zaś ponurą i posępną, abyś płaczącą i bolesną fizyonomią drugim humoru nie psuł. W towarzystwie nie nudź ludzi opowiadaniami o twych chorobach, dolegliwościach, boleściach, a raczej spowiadaj się z tego lekarzom" Ignacy Piotr Legatowicz, Dawna przodków naszych obyczajność.
Dzień 79.
Aż się zdziwiłam.
Nie lubię spotkań rodzinnych. Tych "oficjalnych".
Z zasady.
Siedzi się.
Jest nudno.
Poleci jakiś głupi żart.
Tylko dekoracja jedzeniowa na stole się zmienia.
Polskie narzekanie.
Świat jest taki beznadziejny.
Ale nie zawsze! Bo okazuje się, że z tą samą rodziną...Rodziną, można przeżyć bardzo miły wieczór! Swoją drogą, wreszcie zobaczyłam, co to jest ten tajemniczy Biały Domek... Ale naprawdę było super, bo było miło i fajnie, i nie było głupich żartów o niczym, których nie lubię, i nie było narzekania na ogół świata (przynajmniej w mojej stronie stołu) i graliśmy wszyscy w głuchy telefon, dzieciaki z dorosłymi, i wszyscy przekręcali żeby było śmiesznie. Co za świat! :)
A wszystko z tego powodu, że moi kuzyni mają (no, mieli?) 10. rocznicę ślubu.
Ależ to fajne. I mają fajne dzieci. (ile powtórzeń! Miło i fajnie!)
I zobaczyłam Ignacego. Ma kilka dni. No, może już trochę ponad tydzień (w sumie nie wiem, kiedy dokładnie się urodził ;p). Malutki. Kochany.
Paweł, podobno czytasz "mojego uśmiecha", a Klaudii pokazałeś? Pokaż! :) Dziękuję Wam (tak Wam, wymienię z imienia: Pawłowi i Klaudii. No dobrze, i Wiktorowi, i Nikoli)! Za ten naprawdę bardzo miły wieczór w rodzinnym gronie :)
Zdjęcia brak, jak zwykle, ale to nie zdjęcie jest tu najważniejsze.
Uśmiechy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz