niedziela, 29 grudnia 2013

Podchoinkowe niespodziewajki

Jakiż ten tytuł niepoprawny! nie po polsku i tyle. Ale "niespodzianki pod choinkę" brzmią o wiele mniej efektownie.

O co chodzi? Chodzi o to, że... prezenty. Taka miła część Świąt. Człowiek już najedzony, szczęśliwy, a tu jeszcze mu prezenty dają :) Czasem wiemy, co dostaniemy, czasem nie... a czasem zupełnie się nie spodziewamy, że w prezentowy spisek są wmieszane osoby spoza rodziny :)... dlatego właśnie podchoinkowe niespodziewajki.


Marcysia. Kolejny prezent. Podpisany pismem... ojej, niczyim. No proszę, któraś z moich kochanych sióstr żeby zmylić trop widocznie podpisała się lewą ręką. Gratuluję pomysłu, bo faktycznie teraz dużo trudniej się domyślić. Ciekawe, co w środku.

W środku... czekolada. Wielka. Fajnie, lubię czekoladę :) oprócz czekolady 2 podgrzewacze do rąk :). Ale o co chodzi z tą czekoladą. Nikt nigdy u nas nie bawił się w pochoinkowe słodycze. Oo...karteczka przyczepiona "delikatnie oderwij i sprawdź, czy wygrałeś!". Napisane ręcznie. A pismo? Znów niczyje. Cholercia. No, to delikatnie odrywamy...

...aaaa!!! "Brawo! Wygrywasz pakiet gry na perkusji u Jana Kowalskiego*! Ważny do: kiedy chcesz! :)". No to już teraz poznałam. Pismo. Oczywiście nie było tam Jana Kowalskiego, ale dane osobowe itd... No więc poznałam, że to pismo dość dobrze mi znanego, Jana Kowalskiego. O rety. Skąd prezent od niego znalazł się pod moją choinką. W życiu bym się nie spodziewała, że moja rodzina potrafi aż tak spiskować...

Najlepszy prezent na świecie. Niespodzianka, jakich mało :) najlepsze jest to, że już wcześniej wiedziałam, że jak się z Janem K. dogadam, to mogę sobie u niego grać, i nawet czasem z tego korzystałam. Ale to jest w tym momencie zupełnie nieważne. Najważniejsza jest niespodziewajka :)

Uśmiechy! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz