Teraz przenosimy się w świat szkoły... i nauczycieli. Którzy może nawet nie chcą uczniów rozśmieszać, ale robią to mimowolnie. A czasem chcą.
Bohater numer jeden - pan P. Historyk. Niesamowicie poważny. Z wyjątkiem tych chwil, kiedy się uśmiecha. Czyli - normalny. Ale w jego powadze jest coś takiego, że patrzysz i masz wrażenie, że tak naprawdę to on chyba sobie w środku cały czas opowiada dowcipy i tylko się pilnuje, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
"Co to jest zielone, bżżżżt czerwone? Żaba w mikserze!" - to nam ostatnio na historii opowiedział. No dobrze, a żeby coś sensownego dobrego o nim powiedzieć - człowiek ma pasję, i tę historię niezmiernie kocha. Aż miło patrzeć. Albo słuchać.
Bohaterka numer dwa - pani MN. pani MN, uczy matematyki. Pytanie o pierwszą chętną osobę to norma. I zawsze wiadomo, kto ma być pierwszy, czy kolejny, chętny. Bardzo lubi, jak zadania są "ciekawsze". Jeśli mówi, że na sprawdzianie będą "ciekawe zadania" to znaczy, że podczas sprawdzianu mózg wyparuje od myślenia. A cała matematyka jakiej się uczyliśmy przez 12 lat to elementarz. I wszystko świetnie wiemy i pamiętamy. A w klasie maturalnej nie powinniśmy mieć ani trochę wolnego. No, dobrze, 11 listopada możemy odpocząć. Na 2 godziny na spacer wyjść. Tak było! :) A czasem jak my coś piszemy w zeszytach to siedzi za biurkiem niezwykle ubawiona. Nie wiem, czym, ale też się wtedy uśmiecham :)
Kolejna, i ostatnia na dziś, pani H. O pani H. już było przy okazji "oględnie mówiąc" Pani H jest historykiem. Niedokładnie ze szkoły. Z kursu. Uwielbia nas zaskakiwać i zadawać podchwytliwe pytania, i bardzo się cieszy jak uda jej się nas wrobić, co się dość często udaje. Dodatkowym elementem komicznym jest to, że wśród słuchaczy są niesamowite chłopaki, znający historię (zwłaszcza najnowszą) dość dobrze. Przede wszystkim znają nieistotne szczegóły. I czasem ich wiedza nie zgadza się z tym, co mówi pani H, i się uwielbiają kłócić o to, kto ma rację. A ja z Rudą w naszej loży szyderców mamy niezły ubaw. Dzisiaj do zabawy włączyła się jeszcze A. (A. liczy "a mianowicie") Co do bitew dzisiejszych, pani H pobiła wszelkie rekordy i oględnie mówiąc, przegrałam z kretesem: 47:7. Och, och.
Uśmiechy! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz