wtorek, 3 grudnia 2013

Bohaterowie uśmiechnięci :)

Jak zapowiedziałam, będzie "z życia uśmiechnięte". I chociaż pewnie opowiem o bardzo różnych sytuacjach i ludziach... to część z nich się będzie powtarzała. Więc... (oj, nie zaczyna się zdania od więc) zacznę od przedstawienia bohaterów tych opowieści, ludzi wyróżnionych przez los, którzy nadzwyczaj często sprawiali (lub sprawiają nadal), że na mojej twarzy pojawia się uśmiech :) część z nich już się tu pojawiała, ale nie wszyscy...

No dobrze, tyle wstępu wystarczy. Uwaga, kurtyna w górę!
Drodzy Państwo! Mam niewątpliwy zaszczyt oficjalnie Państwu przedstawić...

...chyba już całkiem nieźle Wam znanego pana TR*.
Pan TR jest fizjoterapeutą, niesamowitym, może nawet nie tyle ze względu na swoje kompetencje (nie mnie oceniać), tylko na umiejętność rozśmieszania pacjentów. I, uwaga, posiadł jeszcze umiejętność motywowania ich do tego, żeby ten cały masochizm kręgosłupowy choć w minimalnym stopniu kontynuować w domu. Godne pochwały i podziwu. Złośliwy straszliwie, sadysta jakich mało (w końcu fizjoterapeuta), chociaż ostatnio zaczął być czasami uprzejmy. Coś się zmienia.

kolejny bohater. bohaterka, najmilsza na świecie, pani A.
Pani A. pracowała kiedyś w panem TR w jednej sali i byłam ich wspólną pacjentką. Idealny duet. Pan TR złośliwy, miła pani A, i da się żyć, i żartować, i uśmiechać. Ale, niestety, układy się pozmieniały i ostatnio jak byłam to pan TR był sam, a pani A pracowała z panią M. No, też nie najgorszy duet, nie ma co narzekać. Ale cóż. Płeć to płeć, i robi swoje. I chcę, czy nie chcę, ale łatwiej się zmotywować do ćwiczenia jak patrzy facet niż jak kobieta. Co nie? Podejrzewam, że z chłopakami może być mniej więcej na odwrót.

Pani A i pan TR to MKR. czyli Moi Kochani Rehabilitanci. Jeśli dobrze pamiętam, to już o tym było... ;) O dobrych stronach rehabilitacji też było, więc nie będę się powtarzać. Najważniejsza... jest taka, że właśnie tam tak śmiesznie było. Może kiedyś jeszcze będzie. Chociaż już gdzie indziej, bo już dzieckiem przestałam być, więc już na moim kręgosłupie się nie znają. Bywa...

O bohaterach na dzisiaj tyle. Ciąg dalszy co prawda już właściwie napisałam, ale nikomu by się nie chciało tyle naraz czytać. Więc na dziś tyle! :) Uśmiechy!

*TR czytane jak skrócone trrrr, ewentualnie trtr , a nie "teer" ;) znaczy, tak naprawdę to wszystko jedno, ale jak ja w swoim małym rozumku sobie to czytam, to czytam właśnie tak. Chociaż w zasadzie chyba jak się czyta inicjały w ten sposób to powinno być "teer". Ale już trudno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz