To dopiero. Największą cerkwią w Belgradzie (i w całej Europie) jest świątynia świętego Sawy. Problem w tym, że jest niewykończona, więc szczerze mówiąc, póki co nie przytłacza pięknem. Aczkolwiek jak ją wreszcie skończą...
***
Muzeum Miasta Belgradu składa się z kilku mniejszych. Myśmy były w domu-dworku a'la początek XX wieku.
I był tam hamam. Hamam czyli taka trochę łaźnia. Całe wyłożone marmurem, marmurowe łoże, obok takie "konewki"... kiedyś służący polewali leżących właścicieli wodą.
- A może by zrobić takie zdjęcie? Że Gabi leży, a Maja z butelką Kingi udaje, że ją polewa
(...)zdjęcie się robi
- No weź, ale odkręconą, tak to będzie widać korek, bez sensu!
A Mai butelka się trochę za bardzo przechyliła i Gabi została oblana. O.
***
Historia czytana z pocztówek.
Chodziłam z Majką po Belgradzie i rozkminiałyśmy, czy Belgrad był pod panowaniem tureckim czy habsburskim. No bo nie znamy map historycznych na pamięć i niestety nie wiemy, gdzie była granica.
Oglądam stare pocztówki. Takie rysowane, stylizowane na stare. Odwracam. "Belgrad, under Ottoman Empire". Ha! Czyli był w Turcji!
Biorę tę obok. Odwracam. "Belgrad. The Habsburgians side". O...? Czyli o co chodzi?
Ha, pocztówka numer 3. Mapa. Stara. Z XIX wieku.
Pam, pam, param. Belgrad był NA GRANICY. Połowa tu, połowa tam. Pewnie dlatego Zemun jest tak totalnie niepodobny do reszty Belgradu.
***
Pociąg Belgrad-Sofia.
Kto to wymyślił.
Podobno TRZEBA mieć miejscówki. Imienne.
Więc dlaczego CI LUDZIE ich nie mają.
Co więcej - dlaczego na naszym przedziale jest napisane "Non reservation" w 6 językach?
To naprawdę słabe. Ci ludzie przyszli wcześniej, żeby sobie zająć miejsce. Non reservation. Zajęli. A tu przychodzi kontroler i mówi "do widzenia". No hej.
Strasznie byli na nas wkurzeni, nie dziwię się, no ale sorry, jedziemy całą noc, nie będziemy się bawić w przesadną kulturę.
Jakoś w końcu dało radę.
No i to nie jest ich wina. W ogóle. To wina systemu. Jak zwykle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz