sobota, 6 września 2014

(89) Międzynarodowy język tradycji

***

Zanim dzień 89 jeszcze jedna rzecz z nocy 87/88. To znaczy z pociągu relacji Budapeszt-Belgrad. Budzi nas kontrola paszportów na granicy. Konkretniej - mnie. Budzę G.P., która cała zaspana wysupłuje skądś paszport i daje na oślep w kierunku kontroli. Zabawnie było, bo trzymała tam pieniądze. Euro. Więc strażnik otworzył, spojrzał na kasę powiedział coś w rodzaju międzynarodowego "ahaa" i oddał. Z pieniędzmi. Taka historia.


***

Niedziela, 20.07.2014. Skoro niedziela to idziemy do kościoła. Na Mszę Świętą. Po serbsku, a co.

To jest niesamowite. Że w sumie nie czułam się tam jakoś obco. Fakt, że nie rozumiałam słów do końca, ale... na tyle znam już treść liturgii, że w sumie wiedziałam, co się dzieje. Wiedziałam, co ksiądz mówi. I nawet zgadłam o czym była Ewangelia. Cieszyłam się, że są modlitewniki z tekstem po serbsku (i to w transkrypcji z alfabetu serbskiego na łaciński) - słysząc i czytając już w ogóle zaczyna się ogarniać nie tylko po gestach, ale też po pojedynczych słowach.

To się chyba nazywa Kościół katolicki. Czyli powszechny. Czyli wszędzie jak w domu.

***

I bawiłyśmy się z serbskimi dziećmi, małymi skauciątkami (oni się chyba wilczki nazywają). Śmieszne to było. My ich uczyłyśmy naszych zabaw, oni nas swoich. Bo serbsko-angielsko-polsku.
I uczyłyśmy ich piosenki po polsku. Hej sokoły (tak bardzo polskie, o Ukrainie). A My cyganie już znali.
...

Bawimy się. Właśnie rozplątujemy wielki gordyjski supeł. W końcu nam się udało, i powstały dwa kółka :).
***

Przeżyłyśmy próbę czasu i upału. Pojechałyśmy ze skautami do TV Tower, z której jest widok na Serbię, bo jest wysoka. Tylko jak się zgadzałyśmy to się nie zrozumieliśmy co do tego, ile się tam jedzie.
Mianowicie, całe wieki. Przesiadki. Autobusy, które jeżdżą co 40 minut i właśnie nam uciekły. Upał. W komunikacji duchota. Nie da się oddychać.

No ale widok całkiem spoko. Jak na mój gust, to mogliby umyć szyby, byłoby znacznie ładniej i byłabym całkiem zadowolona mimo upału, zmęczenia, kobiecych comiesięcznych przeżyć i innych takich. A tak to nie bardzo to zadowolenie jakoś pamiętam.

***

No tak, innych takich. Już nie jestem dla Ciebie ważny, tak? Ja, Twój kręgosłup, który Cię noszę w każde miejsce na ziemi, gdzie Ci się zachciewa jechać! I jeszcze się dziwisz, że po takim masakrycznym dniu wysiadam. Ja bym się na Twoim miejscu nie dziwił. O.
K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz