wtorek, 2 września 2014

Budapesztański most (86)

Ale noc. W pociągu. Ogólnie to wszystko spoko. Tylko co chwila budziła albo kontrola biletów albo granica. Albo jeszcze coś innego. Za opóźnienie pociągu dostałyśmy wodę!

Dojechałyśmy. Ładny dworzec. Zabytkowy. Oczywiście musiałam spanikować, że zostawiłam w pociągu telefon i jeszcze do niego biec. Ale nie, to moje roztrzepanie, wrzuciłam luzem do plecaka. Gratulacje!
Śniadanie, upychando bagażu w szafkach w przechowalni. Ruszamy na miasto. Upał. Ładne miasto. Ale naprawdę ładne. Czy ono się składa wyłącznie z ładnych kamienic? Nie ma bloków rodem z PRL? Wielkiej płyty? Jakim cudem?! Jak oni to zrobili?

Więc Budapeszt to naprawdę ładne miasto!

Marysia narzeka, że wszyscy jak podróżują to od razu porównują napotkane rzeczy z czymś co już znają. Zamiast po prostu poznawać i rozkoszować się widzianym pięknem. Było w tym trochę prawdy, więc obiecałam jej, że ja już nie będę... po czym natychmiast strzeliłam jakąś uwagę w tym stylu właśnie... życie.
Doszłyśmy do "zielonego" mostu (ciekawe, jak się nazywa). Tam były takie śliczne latarnie! Jak w... ugryzłam się w język, przeprosiłam Marysię, i powiedziałam, że jak w Narnii :)

Weszłyśmy na górę, na cytadelę, ładny widok oczywiście, potem park, kąpiel w kranie, bo upał jakich mało (jak już byłyśmy mokre to zaczęło padać, a co), weszłyśmy na drzewo... potem było popołudnie, z którego już teraz niewiele pamiętam...

A jakaś daleka ciocia Martyny, u której spałyśmy pod Budapesztem, zrobiła nam przepyszne regionalne leczo na kolację. Z prawdziwej węgierskiej papryki :)

Marcysia mnie w ogóle nie szanuje, co za postać. Nie no, dobrze, nie jest źle. Ale przecież pan TR jej mówił, że ma sobie robić przerwy w tym chodzeniu, a ona lata cały dzień... no rozumiem, że Budapeszt, to jeszcze nie góry, ALE...żądam więcej praw! Więcej odpoczynków! Marcysiu, siedź i leż trochę, nie lataj tak!
K.

Tak sobie myślę... nie będę opisywała jakoś specjalnie tych miast. Zabytków. Nie napisałabym nic szczególnego, można przeczytać gdzie indziej... dla mnie ciekawsze są dziwne anegdotki, takie ot z życia, co tylko ja przeżyłam :)

Uśmiechy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz