sobota, 21 marca 2015

* * *

Jaki hałas, niech ktoś to wyciszy...pomyślała, ale to była jedna z ostatnich myśli o tym, co się dzieje dookoła niej.
Zauważyła strach. Ten największy ze wszystkich, którego dotychczas nie potrafiła nazwać.
Na chwilę przeniosła się w świat snów, marzeń i wyobraźni. Otulał ją płaszczem i mówił "może sobie być. możesz się tego bać...to może sobie być"...
Jeszcze nie wybrzmiało to w jej uszach kiedy...zaćmienie przyszło. To, czego się bała. Słońce po prostu zgasło i nagle znalazła się w totalnej ciemności i bezgranicznej pustce. Słońce zgasło. Tak jakby nigdy go nie było...?

F. mówił, że najciemniej jest zawsze przed świtem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz