Mimo, że rzadko się widzieli i na dobrą sprawę już dawno nie rozmawiali, Tesia skądś wiedziała, że jest jego księżniczką. Ale ponieważ rycerzy naokoło było wielu, długo nie wiedziała, którego z nich wybrać na swojego księcia.
Tamtego dnia dalej nie wiedziała, ale jej serce tęskniło strasznie do Tego Jednego, dawno niewidzianego. Tęskniło już dobrych parę tygodni i ilekroć ktoś niezapowiedzianie dzwonił domofonem serce zaczynało szybciej bić... ale to wciąż nie był On. Zawsze okazywało się, że listonosz albo kurier, albo niezapowiedziana wizyta siostry.
Przyszedł tamten dzień i gdy obudziła się poczuła, że dziś On musi przyjść. Po prostu musi. Dziś się zobaczą, bo "tak jest napisane w gwiazdach", tak mówią wszystkie znaki na niebie i ziemi, tak mówiła jej kobieca intuicja ...To miłe podekscytowanie, szybko bijące serce, ogrom tęsknoty a jednocześnie niepewność, co zrobić, jak już się spotkają...? Specjalnie uczesała się w nową fryzurę i nie chodziła w dresie po domu... Dla Niego.
Zadzwonił domofon. W domu była tylko ona i jej siostra. Serce oszalało. Czy to On?
Odebrała. Z drugiej strony nikt nie odpowiedział. Serce dalej biło w przyspieszonym tempie... otworzyła, mimo, że nie ma takiego zwyczaju. Ale nikt nie przyszedł.
Potem stanęła w swoim pokoju i patrząc w okno złościła się na kolejny raz zepsuty domofon. Zastanawiała się, czy właśnie nie straciła tej jedynej życiowej szansy. Na Niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz