W szczególności: Marcie, Leonardzie, Karolinie, Ewelinie, Julkowi, Kubie, Piotrkowi, Sebastianowi.
Mateuszowi, Michałowi, Kubie, Piotrkowi i Albertowi. I całej reszcie, za dużo nas, żeby spamiętać.
i prowadzącemu WBH dr hab. PW.
Dwójka w nawiasie oznacza drugą część podsumowania pierwszego semestru wielkiej przygody w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. (tu gdzieś się poniewiera część pierwsza)
Wstęp do badań historycznych z dr PW. A teraz to już nawet dr hab.! Bo strona IH UW głosi, że w styczniu 2015 się dzielnie (re)habilitował! Gratulacje! (ale się nie pochwalił, trzeba było odkryć samemu. USOS jeszcze nie wie). Dr hab. PW - Chodząca łagodność, jak napisał gdzieś sam o sobie, ale chodząca łagodność z zasadami, dodałam już ja. No i bardzo dobrze, nauczyłam się nie spóźniać. Niesamowite, myślałam, że to niemożliwe. Możliwe.
A teraz WBH mam już nawet zaliczony, więc cieszmy się i radujmy, mogę tu pisać, co chcę. (No, nie do końca, nie wiem, do kiedy oceny w USOSie można zmieniać...).
WBH to taki przedmiot, którym sam prowadzący uprzedził na początku, że jest nudny. A to nieprawda, kłamał pan PW. Znaczy, no ok, może nie zawsze było ultrafascynująco, ale umówmy się, że ZAWSZE ultrafascynująco to może być li i jedynie na WDMie z prof. PT :), bo po prostu tak jest. Nie każdy jest profesorem PT. Wracając do rzeczy - czasem na WBH były też ciekawe teksty. I jeden z nich zapamiętam na pewno. Na pewno, na pewno, na pewno.
Legenda o cesarzu Kennedym. Leszek Kołakowski. To jest kilka stron wartych przeczytania, przemyślenia i zapamiętania. Krąży po internecie, krąży po książkach i biblitekach. Łatwo ją znaleźć, wystarczy skorzystać z wyszukiwarki Google.
Pokrótce:
Po Wielkiej Katastrofie zostało nam bardzo mało źródeł z poprzedzającego ją okresu. Część z nich jest w niezrozumiałych dla nas językach. Jednak możemy z nich co nieco odczytać.
Legendarny Cesarz Kennedy był władcą dwóch dużych państw, Ameryki i USA, był bogaty, walczył z 3 innymi władcami: władcami Rosji, Związku Radzieckiego i Kuby. Został pokonany w Zatoce Świń, ale nie stracił ani kawałka swojego terytorium...
Po więcej odsyłam do samej legendy. Jest wspaniała, a czyta się ją kilka minut. Warto.
Co mi dała? No cóż. Dystans do tego, co czytam w podręcznikach i do źródeł. Do historii w ogóle jako takiej. Potem rozmawialiśmy o legendzie na zajęciach... czy my też tak pięknie analizujemy źródła jak obecni tam dr Rama itd...?
Grupa twierdziła, że nie. Przecież poddajemy je analizie! Krytyce! Nie wierzymy na słowo! Podchodzimy z ostrożnością i nie wymyślamy argumentów z niebios za swoimi tezami!
...czy rzeczywiście tak jest? A co, jeśli wymyślamy?
Ta świnia jest tutaj tylko pozornie bez związku. Odsyłam do legendy! ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz