Wczoraj był wspaniały dzień. Po prostu ja nie wiem, genialny. W dodatku nie umiem podać jednego powodu "dlatego, że". Dzień uznałam za wspaniały gdzieś koło 9 rano, a potem było tylko fajniej...
Ale jeden epizod mi zapadł w pamięć. W zasadzie...niejeden. Ale teraz o tym jednym napiszę.
Szłam sobie alejką kasztanów jak niemal co dzień. Wracałam z zakupami. Słońce świeciło, myślałam sobie luźno o różnych rzeczach...i nagle wpadło mi do głowy, że zadzwonię do N. i powiem jej, że świeci słońce.
Najlepsze są pomysły nie-do-końca-przemyślane, więc zadzwoniłam prawie od razu.
-Halo?
-Halo! Cześć, masz chwilę?
-No maaam...
-To super, bo ja właśnie dzwonię po nic. To znaczy, chciałam Ci powiedzieć, że słońce świeci. Bo jest tak ładnie, słoneczko, dużo zielonego i w ogóle i pomyślałam sobie o Tobie i że do Ciebie zadzwonię, że pamiętam i że właśnie słońce świeci.
-Halo?
-Halo! Cześć, masz chwilę?
-No maaam...
-To super, bo ja właśnie dzwonię po nic. To znaczy, chciałam Ci powiedzieć, że słońce świeci. Bo jest tak ładnie, słoneczko, dużo zielonego i w ogóle i pomyślałam sobie o Tobie i że do Ciebie zadzwonię, że pamiętam i że właśnie słońce świeci.
Tak. Udało się. Pełne zaskoczenie. I to pozytywne! :) i potem parę minut porozmawiałyśmy z N. o blaskach i cieniach naszego aktualnego funkcjonowania. I może cieni było pozornie więcej niż blasków, ale obie tym telefonem zyskałyśmy lepszy humor :).
Fantastyczna sprawa.
To mój nowy sposób na życie. Znaczy...no, nikt mi za to nie zapłaci. No ale. Nowy sposób na cieszenie ludzi. Dzwonić znienacka i mówić, że jest ładnie.
Zbyt często dzwonimy "po coś". Zbyt rzadko rozmawiamy z ludźmi tak po prostu i bez oczekiwań. Bez miliona spraw do załatwienia. Bo trzeba szybko sprawy załatwić i pędzić dalej...
Wprawdzie to nie ta aleja kasztanów, a moje Pola Mokotowskie, ale co tam. I tak ładnie :). |
Czytam po raz drugi i przypomina mi się, że wczoraj jak byłam na zajęciach dzwoniła do mnie Karolina. Odpisałam jej, że "ZAJĘCIAAAA" a Ona mi napisała smsa, który skojarzył mi się z tym, co opisałaś, bo... analogia tej sytuacji była zabójcza :)
OdpowiedzUsuń