Marcysia pada z nóg. Najchętniej położyłaby się spać tak gdzieś na tydzień. No, może dwa. Ewentualnie siedem. I wstawała co jakiś czas, żeby jednak zjeść.
Na uczelni trochę Armageddon. Nie chcę nic mówić, ale niektórzy prowadzący odrobinę powariowali. Sprawdzian w poniedziałek i kolokwium w czwartek z tego samego przedmiotu, z dopiero co przerobionego materiału, to trochę dużo. Zwłaszcza, że jest tydzień przed sesją, a chyba każdy student I roku w połowie stycznia przekonuje się, że tak naprawdę to najgorzej nie jest w sesji, a właśnie tydzień przed. Przynajmniej tak wszyscy mówią dziś, tydzień przed sesją... :)
Mnie ogarnia też dekadentyzm innego rodzaju. Część przedmiotów jest semestralnych (vide WDM), w części się zmieniają prowadzący (vide GAL, hist. starożytna). Niestety! O ja nieszczęśliwa! Koniec zajęć i tekstów prof. PT (profesora profesorów). Co to będzie teraz w moim zeszycie na okładkach, skoro nie będzie już cytatów prof! To WDM. I GAL! Bo na MIMie, jak w sumie warto zauważyć, w pierwszym semestrze jest 10 grup ćwieczeniowych. A w drugim...6. Mniej więcej tak samo licznych (i wszystkie są skończone, żeby mi tu zaraz ktoś nie wyskoczył ze zbiorem mocy alef zero...). No i grupy prof. PT już nie będzie. Żałoba w narodzie, kto nas teraz będzie uczył liczyć na chama i na siłę, tak żeby wyszło? :(
Prof. ŁNS (starożytna) również nie ma w przyszłym semestrze zajęć (ale grup będzie tyle samo). A szkoda, bo taktak, kocham IH, ale jednak nie jestem pewna, czy (jakby to ujął prof PT) wszyscy pracownicy tejże ukochanej mej jednostki oznaczają się tak niskim poziomem agresji wobec studentów jak prof. ŁNS, któremu za cierpliwość i całokształt należy się porządna inskrypcja.
Kończy się też moduł. Historia biologii - biologia historii. Do najciekawszych z moich zajęć nie należał. Ale raz mi się naprawdę podobało, tydzień temu. Ale więcej napiszę po sesji :)
O jejku, i kończy się WBH! Wstęp do badań historycznych! :( z drem PW. Ogromna szkoda, bo naprawdę fajne lektury ostatnio były. O nich też będzie. Po sesji. No ale cóż, z tym to przynajmniej wiem, że jest choć jeden fajny mediewista (historyk od średniowiecza) na tej uczelni :P. I ostatnio miał koszulkę "sleep is for the weak". Tak...przedsesyjnie :) ale to nieprawda :P.
Borsuki się nie kończą. Znaczy, semiotyka. Borsuki jednak trochę tak, bo ostatnio dr AH przerzuciła się z borsuków na Bolzaniego. Wbrew naszym protestom, niestety. Ale, na szczęście, zamiast kota na kaloryferze leżał borsuk. Borsuk, nie martwy borsuk. Ale o tym też będzie po sesji. Ewentualnie w.
A egzamin u prof PJ się zbliża nieubłaganie. Mówią, że jest pokolenie JP II. JPdwója.
Sleep isn't only for the weak, więc mimo wszystko dobranoc :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz